wtorek, 26 lutego 2019

Ręce do góry!! ;)

   Słoneczka moje kochane. Dziś krótko, ale o jakże ważnej sprawie.
Przypominam wszystkim, choć przyznam, że większość dzieciaków to respektuje (duma!) - KIEDY PROWADZISZ ROZMOWĘ Z OSOBĄ DOROSŁĄ, NALEŻY WYJĄĆ ŁAPKI Z KIESZENI. To bardzo, ale to bardzo ważna i podstawowa zasada zachowania się w obecności dorosłego rozmówcy, i świadczy o naszej kulturze osobistej. Pamiętajmy kochani, że rozmawiając z osobą dorosłą, nie należy mieć w kieszeni nawet jednej ręki. Nie wypada. Dlaczego? Otóż trzymanie rąk w kieszeni (ostatnio bardzo modne, a jakże) kojarzy się z nonszalancją, luzem, ale podczas rozmowy z dorosłym świadczy - uwaga - o lekceważeniu. To tak jakbyś za pomocą gestu (ręce w kieszeni) mówił osobie dorosłej, że nie obchodzi Cię to, co do Ciebie mówi. Pamiętajcie o tym proszę.
Ciągnąc temat dalej, kiedy na mieście (yy...no..na wsi też...w sumie...) mijacie osobę dorosłą, której mówicie "dzień dobry", również należy na chwilę wyjąć łapki z kieszeni. Nawet na ułamek sekundy, gdy się witacie. Tego wymaga kultura. Tak trzeba, po prostu. Dotyczy to zarówno chłopców, jak i dziewcząt. Ba, ludzi dorosłych również. Ubolewam osobiście nas tym, że niektórzy dorośli czasem zapominają o tej zasadzie. Tym bardziej zależy mi więc, byście Wy - młodzi, piękni i kulturalni - wiedzieli, jak należy się zachować.
O, mam pomysł!! To będzie mały sprawdzian na to, kto czyta blog i kto wziął sobie do serca, albo i też.. kto zwyczajnie jest wzorem kultury osobistej. Kiedy zauważę w szkole, że ktoś rozmawiając ze mną/innym dorosłym świadomie wyjmie łapki z kieszeni, zostanie wyróżniony na blogu. Będzie naszym Kulturowym Bohaterem, o!!
Miejcie się zatem na bacznościiiiiii :)))

piątek, 22 lutego 2019

Szarpaninki-popychanki

   Zajęcia, które prowadzę w szkole, spotkania z uczniami, zawsze dostarczają mi jakichś informacji. Staram się słuchać i wychwytywać między wierszami to, co Wy, uczniowie, sygnalizujecie. Co Was boli w zachowaniu innych, co przeszkadza, irytuje. Ta wiedza powoduje, że po zajęciach rozmyślam o różnych problemach, które poruszacie, i staram się szukać rozwiązań, chociażby w swojej głowie.
Gdybym miała wymienić problemy, a którymi najczęściej spotykacie się w szkole - jeśli mamy na myśli Wasze relacje z innymi osobami - bardzo często są to: popychanie/szarpanie/poklepywanie "w zabawie", wyśmiewanie się, zaczepki słowne, brak akceptacji, mówienie o wadach na forum klasy, krytykowanie wyglądu.
Chciałabym się skupić dziś na pierwszym z wymienionych problemów.


   Często my, nauczyciele, słyszymy o takich sytuacjach, albo je obserwujemy. Zdarza się, że dwójka osób podczas przerwy popycha się wzajemnie albo szarpie śmiejąc się. Reagujemy na takie sytuacje, a Wy tłumaczycie: Ale to tylko zabawa!
No dobrze, ale skąd my mamy o tym wiedzieć ??(pomijając fakt, że w ogóle nie nazywa się zabawą takich zachowań) Skąd mamy wiedzieć, że to zarówno dla jednej jak i drugiej osoby jest zabawne? Śmiejecie się, owszem. Jednak bardzo często zdarza się, że pomimo uśmiechu, uczestnicy takiej "zabawy" wcale nie są zadowoleni. A śmieją się, bo:

  • to naturalna reakcja - na śmiech reagować śmiechem
  • chcą "wyjść na fajnych i wesołych"
  • chcą ukryć, że to ich boli, a boją się przyznać do słabości
  • bo lubią się śmiać i powygłupiać, co nie znaczy, że lubią być szarpani
  • nie chcą odstawać od grupy.
Znam pracę pedagoga i zaręczam Wam, że w 80% przypadków takie sytuacje po tego rodzaju "zabawie" lądują na dywaniku u rodziców. Bo ktoś się z Wami popycha dla zabawy, ale w głębi ducha wcale mu to nie leży - zgłasza więc sprawę rodzicom, a rodzice nam. Nie każdy będzie umiał przy Was przyznać się do tego, że takich szarpanin i popychanek nie lubi. Nie każdy ma odwagę mówić "nie".. Czasem po prostu dzieciaki wolą udawać, że jest ok...



    Miejmy w sobie tyle rozsądku, by zdawać sobie sprawę z tego, że szarpanie i popychanie kogoś NIGDY nie jest zabawą. Owszem, można kogoś pchnąć lekko w klatce z kolorowymi kulkami - jeśli obydwoje uczestników zabawy się na to słownie zgadza, ustali to ze sobą. No i że będzie lekko i bezpiecznie. Ale nie można tego robić w szkole. Pod żadnym pozorem, koniec, kropka. I nawias. NIGDY.


   Myślicie pewnie, że jesteśmy starzy i nie rozumiemy, że się Was czepiamy. Nie. Nam zawsze zależało i będzie zależeć na Waszym bezpieczeństwie. I jeśli ktoś mądry wymyślił Regulamin zawierający zasady zachowania bezpieczeństwa, to nie zrobił tego z powodu takiego, że nie lubi jeść truskawkowych lodów, lecz dlatego, że pewnie gdzieś kiedyś taka "niewinna zabawa" skończyła się tragicznie. Miejcie to na uwadze.

   A poza tym, to trochę obciachowe, szarpać się dla zabawy. Zaimponować innym można w zupełnie inny sposób. Macie przecież tyle talentów. Każde z Was jest inne. 
Rozważcie to :)

wtorek, 19 lutego 2019

Z dystansem

     W życiu ważnym jest, by mieć do siebie dystans.
Temat na ten wpis nasunął mi się w związku ze zbliżającą się szkolną dyskoteką, na którą udać się można - uwaga - w przebranku :)
Niektórzy pewnie podśmiewają się, uważając za zbyt "dorosłych" na tego rodzaju zabawy. Trzeba jednak umieć czasami zaszaleć. Poczuć w sobie małe dziecko, dać upust fantazji i odwadze. I nade wszystko warto mieć dystans do siebie. Znacie to określenie?
Otóż chodzi o to, by umieć raz na jakiś czas zrobić coś jednocześnie pozytywnego i zabawnego. Aby umieć się czasem pośmiać z siebie samego. Nie przejmować się zdziwionymi minami czy krytyką. Uśmiechać się do innych i do życia, w ogóle. Pokochać siebie za swoje "niedociągnięcia". To właśnie oznacza mieć do siebie dystans. Jednocześnie wcale nie jest oznaką "nierozgarnięcia", wręcz przeciwnie - świadczy o inteligencji emocjonalnej człowieka, zdrowym podejściu do życia i do krytyki, o śmiałości, odwadze i bardzo mocnej oraz odpornej psychice. Wszystkie te cechy z kolei są bardzo, ale to Bardzo pozytywne i stanowią o tym, że człowiek wydaje się być atrakcyjną osobowością :)
   Fajnie się czasem przebrać, powygłupiać, pobrudzić. Sprawia to frajdę, prawda? Zachęcam Was do tego, byście i Wy mieli w sobie tę cudowną odwagę, ten dystans. To piękna cecha. I urocza. Na równi z przebraniem za Tygryska :D




czwartek, 14 lutego 2019

Nie mogę.

   Nie mogę znieść tego, o czym czytam i co widzę w internecie. Chodzi o wpisy dotyczące katowanych zwierzaków. No po prostu nie mogę...
Mam za sobą krótkie spotkanie z jedną z takich historii (na FB obejrzałam relację z odnalezienia skatowanego psiaka, któremu złamano kręgosłup...a to tylko część z bestialskich poczynań..). Upłakałam się jak bóbr. Ba, jak całe stado bobrów :(((



   Nie wiem co kieruje człowiekiem, który dopuszcza się podobnych czynów. Przeraża mnie myśl, że tacy ludzie (choć..czy to są jeszcze Ludzie..?) żyją wśród nas.
Zawsze, kiedy oglądam materiały tego typu, mam ochotę adoptować psiaka. Przygarnąć jakąś sierotkę, której ktoś zgotował zły los. Kochałabym przeogromnie. Niestety nie mogę, bo mam alergię. Ubolewam...
Cieszy mnie jednak fakt, że jest wiele osób, które mają wrażliwość na poziomie Mount Everestu i pomagają takim kudłatym bidulom. Dumna jestem, że i Wy, nasi uczniowie, rodzice, angażujecie się w pomoc - zbieracie karmę, pieniądze na zwierzakowe przydasie, odwiedzacie schronisko. Dobrze, że są i dobrzy ludzie o wielkich sercach. Czuję ogromny szacunek do naszej pani wicedyrektor, która pomaga bezdomniakom z wielkim zapałem i w Was ten zapał budzi.
Czy są wśród Was osoby, które zaadoptowały bezdomnego futrzaka? Albo niefutrzaka, bo.. w końcu są i bezfuterkowe koty :) A może chcecie się zwyczajnie pochwalić swoją miłością do zwierzaka? Jakieś zdjęcie prześlecie, hmm...?? :) Przyjmę i napiszę o Was i Waszych pupilach baaardzo chętnie. Przesyłajcie zgłoszenia i zdjęcia na maila:

pedagozkasp@wp.pl

Pamiętajcie, by w temacie albo treści maila podać przynajmniej swoje imię i napisać kilka słów o pupilu.


   Tymczasem ja przedstawiam Wam naszego kota rodzinnego (rodzinnego, bo mieszkał z nami, a teraz mieszka z innym członkiem naszej rodziny, ze względu na wspomnianą moją "wspaniałą" (brrr!!!!) alergię).



Oto Teodora. Taki Kot.





Kiedy mieszkała z nami, często śpiewałam o niej piosenkę, którą sama ułożyłam. Zgapiłam  trochę słowa z porzekadła: "Kwiecień plecień co przeplata, trochę zimy trochę lata". Piosenka o Tośce brzmi: "Kotek psotek co przeplata, trochę biega, trochę lata". A lata naprawdę. Zalicza na przykład stosunkowo długi lot skacząc z drzwi na podłogę :D






Kot jest kochany. Potrafi przejść po kredensie pełnym porcelany i nie strącić zupełnie niczego. Ja nie wiem skąd się biorą te wszystkie filmiki w internetach, na których to filmikach koty strącają ze stołu wszystko, co się da. Tocha nie strąca. Za to potrafiła wcisnąć się w baaardzo małą szczelinę między akwarium a ścianą, co poskutkowało komicznym zniekształceniem sierściuchowego pyska:








No i powiedzcie, mądre to to..?? Aż zębiska jej wyszły, taka była zmiażdżona. Ale myślicie, że się wycofała? Gdzie tam. Wepchała się jeszcze głębiej. Po kolejnych dwóch krokach zamknęło jej się oko. Ale co tam, na jedno przecież jeszcze widziała, prawda? ;)







Głupi kochany kot.
O!! Najlepsza miejscówa na sen? Oczywiście, donica na balkonie. Pół dnia kiedyś spędziliśmy na szukaniu sierściucha, a ten spał sobie smacznie w donicy. Kiedy już w akcie desperacji wyszliśmy na balkon myśląc, że pewnie kot wyskoczył, zza ściany donicy wyłoniła się para kudłatych uszu, a następnie wyłonił się Kot z miną pod tytułem: "czego do myszy pieczonej ci ludzie tak hałasują, Ja Tu Próbuję SPAĆĆĆ".
Kiedy odbywała się w naszym domu sesja zdjęciowa do magazynu, kto zapozował pierwszy? A jakże, celebrytka Teodora. Najważniejsza. Wcięła się w niemal każdą fotkę. Losie...




No ale... jak tu jej nie kochać???? Nie da się. Jest dla nas najkochańszym sierściuchem świata i nigdy nie dalibyśmy zrobić jej krzywdy. NIGDY!!

Piszcie o swoich zwierzakach. Na pewno macie mnóstwo ciekawych anegdot z nimi związanych.
CZEKAM :)))

poniedziałek, 11 lutego 2019

Mowa nienawiści- ale o co chodzi??

   Uff... ferie za nami, ale i pierwszy - chyba najtrudniejszy - dzień w szkole po zimowym wypoczynku.
Odpoczęliście trochę? Tak, wiem. Słyszę Wasz protest i wiem, że wolnego było zdecydowanie za mało. Cóż, na pocieszenie - jeszcze tylko pięć miesięcy do wakacji ;)))

   W ostatnim tygodniu przed feriami w naszej szkole rozpoczął się cykl spotkań z pedagogami i psychologiem szkolnym, poświęcony przeciwdziałaniu tzw. mowie nienawiści. Tym, którzy nie uczestniczyli w zajęciach z (najlepszymi belframi świata, a jakże) nadmienię krótko w czym rzecz.
Otóż na pewno spotkaliście się w ostatnim czasie z pojęciem "mowy nienawiści" czy hejtu. Jeśli nie, to wiecie czym jest agresja słowna i że bardzo często stosuje się ją w internecie i mediach społecznościowych. Coraz więcej ludzi, w tym i dzieciaków, folguje sobie zdrowo, obrażając innych za pośrednictwem chociażby Facebook-a, nie zdając sobie zupełnie sprawy z tego, że:
- słowo może urazić bardziej niż przemoc fizyczna
- agresja słowna i wszelkie przejawy nietolerancji wyrażanej w sposób jawny w internetach są karane.

   Jak działa zjawisko, które osobiście nazwałam falą nienawiści? Załóżmy:
Czytasz artykuł na jednym z portali. Skomentujesz, że nie podoba Ci się coś, albo skrytykujesz kogoś w sposób niekulturalny. Posypią się komentarze, które poprą to, co napisałeś, ale i takie, które skrytykują Ciebie. Jeśli ktoś stanie w czyjejś obronie - będzie narażony na hejt. Jeśli ktoś wyrazi swoją opinię, która wzbudzi kontrowersje (zaszokuje) - jest narażony na hejt. Mówić krótko: na hejt narażony jest każdy, kto podejmie się komentowania, a lawinie złości i "wylewania żali" nie będzie końca. Co zrobić w takiej sytuacji? Są dwa wyjścia:
- nie wdawać się w tego rodzaje dyskusje, nie komentować (a już szczególnie, gdy czujemy złość)
- obraźliwy komentarz skwitować w sposób bardzo kulturalny i grzeczny, ucinając dyskusję.
Osobiście przetestowałam drugi sposób na własnej skórze i wiem, że działa.


   Zachęcam Was bardzo serdecznie do tego, byście byli dla siebie dobrzy. Nie krytykowali, tolerowali. Bo to, że ktoś ma wygniecioną koszulkę niekoniecznie świadczy o nim, że o siebie nie dba, ale może oznaczać, że w domu dzieje się coś złego i zwyczajnie nie było czasu, by o siebie zadbać.
To, że ktoś się źle zachowuje, nie zawsze oznacza, że lubi być złym, ale może po prostu nikt nie dał mu dobrego wzorca jak należy się zachowywać.
To, że ktoś jest innej narodowości, wzrastał w innej kulturze, czy wyznaje inną religię, nie jest ani złe, ani nie jest jego wyborem, lecz wyborem rodziców czy dalszych przodków.
To, że ktoś nie jest atrakcyjny, nie oznacza, że kiedyś nie będzie.
To, że ktoś nie ma firmowych ubrań i nie jeździ na wycieczki, nie musi oznaczać, że rodzice nie pracują i nie mają pieniędzy, lecz może oznaczać, że pracują ciężko, ale zdarzyła się sytuacja losowa taka, która wymaga od nich zaciśnięcia pasa i ograniczenia wydatków.


Życie różnie się układa. Każdy z nas jest inny. Pamiętajmy o tym.

BĄDŹMY DOBRZY ♥️






O, to nasze kochane serduszka :D